wtorek, 19 maja 2015

Muzeum Gazownictwa

Warszawa Wola, Czyste

Jedną z głównych atrakcji wolskiej odsłony Nocy Muzeów było Muzeum Gazownictwa przy ul. Kasprzaka 25. Dla zwiedzających przygotowano cztery tury, na każdą z nich składał się m.in. krótki spacer z przewodnikiem (ogromne podziękowania dla Pana Zygmunta Marszałka), filmowa prezentacja gazowni ('Wczoraj i dziś') oraz możliwość obejrzenia ekspozycji stałej i okresowej (na tę ostatnią składa się obecnie wystawa prac - rysunków, zdjęć, grafik, obrazów, dostępnych na antresoli budynku muzealnego). Oczywiście nie sposób poznać wszystkich tajemnic jednego z kluczowych zakładów dla całej Warszawy i wczorajsza noc to dobitnie pokazała, lecz zachęca to jedynie do zgłębiania wiedzy na ten temat.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Teren dawnej gazowni zaciekawi każdego już z perspektywy otaczających ją ulic, a znalezienie się w środku to szybka podróż w czasie o ponad sto lat. Budynki z czerwonej cegły, wszechobecna zieleń, małe alejki i oryginalne gazowe latarnie, których światło dyskretnie rozświetlało mżysty mrok północy, potęgowały niesamowite wrażenia.

Budynki widoczne od strony ul. Kasprzaka i przylegające do niej, tuż przy głównej bramie terenu dawnej gazowni, to dawne kwatery pracowników zakładu (niższy z nich to ówczesna siedziba kierownictwa). Zaraz po wejściu oglądać możemy najbardziej charakterystyczne budowle (poza neogotyckimi rotundami, nie będącymi własnością ani miasta, ani obecnego gospodarza terenów przy ul. Kasprzaka), m.in. wieżę ciśnień i świetnie zachowany komin, górujący nad całym terenem. Punktem docelowym wycieczki był budynek Muzeum Gazownictwa, wybudowany w 1888 r. (wówczas - w podwarszawskiej wsi Wola, gminie Czyste), niegdyś Aparatownia Pomiarowa i Tłocznia Gazu. Rok ten uznaje się również za zakończenie budowy całego zakładu. Była ona efektem uzyskania przez Niemieckie Kontynentalne Towarzystwo Gazowe w Dassau koncesji od Komitetu Gazowego. Najpierw powstała gazownia na Powiślu (ul. Ludna), ale bardzo szybko okazało się, że jeden zakład nie sprosta rosnącemu zapotrzebowaniu miasta.

Teren, z oczywistych powodów, miał strategiczne znaczenie dla rozbiorców i okupantów. Jeszcze długo po zakończeniu I wojny światowej zgłaszali roszczenia do obiektów (głównie ze względu na pozostający tam sprzęt). Ostatecznie zostały one oddalone dopiero kilka lat po odzyskaniu niepodległości. W ten sposób, od 1925 r. Gazownia Warszawska, zarządzana przez polską załogę, oficjalnie działała w strukturach miejskich. Wyposażenie, które zostało w strukturach gazowni, pomogły jej częściowo przetrwać kolejną wojnę. Okupant do ostatnich chwil planował bowiem wywiezienie najbardziej wartościowych maszyn. Warto tu wspomnieć, iż polska załoga ma liczne zasługi w obronie Woli i Warszawy (od pierwszych chwil uczestniczyli w powstaniu. przysłużyli się również poprzez wydawanie dokumentów zaświadczających o pracy na rzecz gazowni, co pozwoliło uratować setki osób), czego wyrazem jest kilka tablic pamiątkowych.

Muzeum otwarto w 1977 r. jako "Izbę Pamięci"i początkowo było miejscem spotkań pracowników. Historię ekspozycji najlepiej przedstawi oficjalna strona obiektu. Do obejrzenia jest różnego rodzaju wyposażenie domowe, których użycie wymagało gazu, np. chłodziarki i lodówki, żelazka, lampy pokojowe (również przenośne!), lokówka fryzjerska, maszynka do palenia kawy czy kominki, piecyki kąpielowe i grzewcze. Znakomitym pomysłem jest umiejscowienie tych przedmiotów w specjalnie zaaranżowanych pokoikach. Dzięki temu podziwiamy również ówczesny wystrój domów i mieszkań. Najwięcej miejsca jednak zajmuje potężna aparatura używana w procesie uzyskiwania i przetwarzania gazu. Wszystko zaskakuje niesamowitą dbałością o detale, sprzęt wydaje się być gotowy do użycia w każdej chwili. Być może, część zbiorów podołałaby temu wyzwaniu, pamiętajmy wszak o tym, że w sposób prezentowany w Muzeum, gaz uzyskiwano jeszcze w 1970 r. (dopiero wtedy miasto stopniowo przechodziło na użycie gazu ziemnego, nie - jak do tamtej pory - tego uzyskiwanego z węgla)!
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


Jedna wycieczka to stanowczo za mało, by skrupulatnie poznać wszystkie ciekawostki, o samej historii miejsca nie wspominając. Muzeum z pewnością zaciekawi nawet najbardziej wybrednego gościa. Przygodą jest już sama możliwość podziwiania otoczenia od środka, a czeka na nas przecież jeszcze spora dawka historii nierozerwalnie związanej z Wolą i całą Warszawą. Historię ludzi, ich sukcesów i tragicznych losów. Jest to miejsce, do którego warto wracać, a od ścisłego Centrum Warszawy dzieli je raptem kilka minut jazdy autobusem.  
 
 
 
 
 
 
 
 
Dla zainteresowanych - specjalne wycieczki organizowane są przez cały rok. Choć nie jest łatwo o wpisanie się na listę, zachęcam do 'polowania' na oficjalnej stronie internetowej dzielnicy Wola, gdzie umieszczane są informacje na ten temat. Zwiedzanie standardowym trybem dostępne jest w dni robocze w godz. 9:00 - 14:00. Do zobaczenia na miejscu!


Przemysław Klajbor

poniedziałek, 9 lutego 2015

Wolska żyrafa

Warszawa Wola, Odolany
[INSTAGRAM - KLIK!]

Żyrafy w Warszawie spotkać możemy nie tylko w zoo. Jedna z nich, z ciężkim bagażem doświadczeń, od lat "żyje" na Woli. Rzeźba, której walory artystyczne doceniało niewielu, tak przyzwyczaiła do siebie lokalną społeczność, że sprawy z nią związane (przemalowanie, przerobienie i kilkukrotne przenosiny) poruszały setki osób i wywoływały gorącą dyskusję. Ale od początku...


Z inicjatywy Zarządu Okręgu Warszawskiego ZPAP, Dzielnicowej Rady Narodowej i Wojewódzkiego Komisji Związków Zawodowych, 28 września 1968 roku rozpoczęły się warszawskie I Biennale Rzeźby w Metalu. Wcześniej tego typu wydarzenia zorganizowano w Elblągu (1965 r.) i Puławach (jako Sympozjum Artystów Plastyków i Naukowców, 1966 r.). Wystawę podzielono na kilka części: Międzynarodową Wystawę Rzeźby w Metalu w Fotografii (w Galerii Rzeźby przy ul. Marchlewskiego 36 - dzisiejsza al. Jana Pawła II), czasową Wystawę Mniejszych Form Rzeźby (do 5 listopada 1968 r. w Parku Sowińskiego) i Ekspozycję Dużych Rzeźb (długa na ok. 3 km., przy ul. Kasprzaka).

 
 
 
 Ideą Biennale było przybliżenie sztuki warstwie robotniczej, zatem trudno też doszukiwać się przypadkowości w wyborze lokalizacji - robotnicza Wola. Materiałem był złom z wolskich zakładów przemysłowych, które zapewniały jednocześnie wsparcie techniczne dla 35 artystów i ich 60 rzeźb.

Budowa drugiej jezdni na ul. Kasprzaka zapoczątkowała wędrówkę prac, m.in. wolskiej żyrafy, autorstwa Władysława Dariusza Frycza (komisarz I Biennale). Z okolic Instytutu Chemii Organicznej PAN przy ul. Kasprzaka (naprzeciwko wolskiej gazowni), przeniesiono ją pod obiekt Olimpii Warszawa. Później trafiła niedaleko, na ul. Górczewską. Tam, bez konsultacji i niezbędnej zgody, została przemalowana przez właściciela pobliskiej myjni samochodowej na żółto i niebiesko. Co gorsza, żyrafę przyozdobiono też lampkami, a całość była raczej słupem do wszelkiego rodzaju kabli. Ostatecznie żyrafa trafiła na Skwer im. płk. Pacaka-Kuźmirskiego (zbieg Wolskiej i Kasprzaka, Odolany), gdzie stoi do dziś, tworząc z innymi pracami tzw. galerię samochodową. Obecna lokalizacja niestety nie należy do najlepszych; chętni na podziwianie tego obiektu z bliska, muszą pokonać pieszo kilkaset metrów (skwer otoczony jest dwiema ruchliwymi ulicami, pasem piachu i opuszczonymi halami). Dodatkowo, obecny kolor żyrafy powoduje, że zupełnie ginie ona wśród kilku stojących obok drzew. Zarząd Oczyszczania Miasta nie konsultował z autorem lokalizacji, za to poruszono z nim kwestię barw: "Spytano mnie tylko o kolor, więc powiedziałem, że pierwotnie był grafitowy. Takiej farby jednak nie mieli, więc wyszło ciemno szaro". Rozważa się kolejne przenosiny i żółtą barwę (której autor był początkowo przeciwny). O tym, czy żyrafa wróci do Parku Moczydło, dowiemy się w niedalekiej przyszłości.


Wszelkie zmiany lokalizacji wywoływały gorącą dyskusję. Choć walory artystyczne dla większości są rzeczą - delikatnie ujmując - mocno kontrowersyjną, w tym wypadku zadziałało przyzwyczajenie. Skoro przez kilkadziesiąt lat praca stała w okolicy Górczewskiej i al. Prymasa, zdążyła się bowiem na stałe wkomponować w okolicę. Dyskusja rozgorzała na nowo przy okazji organizowanego w 2010 r. festiwalu Wola Art, kiedy to ogłoszono II Biennale Rzeźby w Metalu (owocem tego wydarzenia jest instalacja kinetyczna Kasi Fudakowski, w postaci dwóch dużych, czerwonych, ażurowych bram na kółkach. „Skrzydła” bram przypominają zwrócone ku sobie twarze widziane z profilu. Instalację możemy zobaczyć przy skrzyżowaniu al. Prymasa z ul. Wolską).

[źródło/fotografia: Gazeta Wyborcza]



Wolska żyrafa ma też swoją siostrę. Bardziej okazała rzeźba (wysokości 13 m.!) tego samego autora stoi w Parku Praskim. Siostra z drugiej strony Wisły ma też spełniać funkcję ochronną dla ptaków. 

 
[źródło: Przegląd Praski]
[źródło: Przegląd Praski]

Podobną atrakcją był niegdyś... słoń w Lesie Bielańskim (w nieistniejącym już, ze względu na przekształcenie terenu w rezerwat przyrody, Parku Kultury), ale w połowie lat 80. zniknął wraz z placem zabaw, na którym się znajdował.

 
A jakie są Wasze wspomnienia związane z tymi miejscami?

Przemysław Klajbor